Twoja sprawa z zakresu prawa rodzinnego jest już wystarczająco stresująca. Nie powinieneś rozbijać banku tylko po to, aby upewnić się, że jesteś chroniony

Piecza i opieka naprzemienna bez zgody matki dziecka

Na podstawie art. 107 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (Dz.U.2017.682 -t.j.) jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom żyjącym w rozłączeniu, sąd opiekuńczy może ze względu na dobro dziecka określić sposób jej wykonywania i utrzymywania kontaktów z dzieckiem. Sąd pozostawia władzę rodzicielską obojgu rodzicom, jeżeli przedstawili zgodne z dobrem dziecka pisemne porozumienie o sposobie wykonywania władzy rodzicielskiej i utrzymywaniu kontaktów z dzieckiem. Rodzeństwo powinno wychowywać się wspólnie, chyba że dobro dziecka wymaga innego rozstrzygnięcia. W myśl § 2 przywołanego przepisu w braku porozumienia, o którym mowa w § 1, Sąd, uwzględniając prawo dziecka do wychowania przez oboje rodziców, rozstrzyga o sposobie wspólnego wykonywania władzy rodzicielskiej i utrzymywaniu kontaktów z dzieckiem. Sąd może powierzyć wykonywanie władzy rodzicielskiej jednemu z rodziców, ograniczając władzę rodzicielską drugiego do określonych obowiązków i uprawnień w stosunku do osoby dziecka, jeżeli dobro dziecka za tym przemawia. Paragraf trzeci stanowi, że na zgodny wniosek stron sąd nie orzeka o utrzymywaniu kontaktów z dzieckiem.

Należy w tym względzie odnotować niezwykle istotną zmianę nowelizacyjną. Ustawodawca wprowadzając ustawę z dnia 25 czerwca 2015 r. o zmianie ustawy- Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz ustawy Kodeks postępowania cywilnego (Dz.U. z 2015 r. poz. 1062) uwzględnił dążenie do nadania priorytetowego znaczenia takiemu rozstrzygnięciu, w którym Sąd będzie wydając orzeczenie opiekuńcze w przypadku rozłączenia rodziców pozostawiał władzę rodzicielską obojgu rodzicom i to nawet wówczas, gdy nie przedłożą oni pisemnego porozumienia co do sposobu wykonywania tej władzy.

W aktualnym stanie prawnym nie funkcjonuje automatyzm przy ograniczaniu władzy rodzicielskiej jednemu z rodziców w przypadku rozstania rodziców dzieci. Przepis cytowany wprowadza jasną hierarchię preferencji przy orzekaniu przez Sąd opiekuńczy, która Sąd wiąże. W pierwszej kolejności to sami rodzice powinni decydować i sposobie wykonywania władzy rodzicielskiej na wypadek rozłączenia. Z kolei natomiast nawet przy braku porozumienia, mając na względzie naturalne prawo dziecka do wychowania przez oboje rodziców, Sąd rozstrzygać ma o sposobie wspólnego wykonywania przez nich władzy, w tym może orzec, by dziecko mieszkało naprzemiennie u każdego z rodziców w okresach wskazanych w orzeczeniu. Słusznie podnosi się zatem, że w obecnym stanie prawnym prawo dziecka do bycia wychowywanym przez oboje rodziców góruje nad ewentualnym konfliktem między rodzicami. Wprowadzona została do systemu prawnego zasada wspólnej odpowiedzialności rodzicielskiej to jest wspólnego sprawowania władzy rodzicielskiej i utrzymywania kontaktów (pismo MS z dnia 15 lipca 2016 r., sygn. DSRiN-II-071-1/16). Odpowiedzialność rodziców jako pojęcie używane w aktach prawa międzynarodowego obejmuje, poza kwestiami prawnymi i finansowymi, także ukierunkowanie dziecka i udzielanie mu rad, wychowanie i rozwój dziecka oraz zabezpieczenie warunków życia niezbędnych do rozwoju (art. 3, 5, 16, 27 Konwencji o prawach dziecka, Rekomendacja RE Nr R(84)4 w sprawie odpowiedzialności rodzicielskiej, Rozporządzenie Rady (WE) z 27 listopada 2003 r. Nr 2201/2003 dotyczące jurysdykcji oraz uznawania i wykonywania orzeczeń w sprawach małżeńskich oraz w sprawach dotyczących odpowiedzialności rodzicielskiej (Dz.Urz. UE L z 2009 r. Nr 338, s. 1). Dopiero gdyby za tym przemawiało dobro dziecka, wydanie orzeczenia o powierzeniu władzy rodzicielskiej jednemu z rodziców może być wydane, z ograniczeniem władzy rodzicielskiej drugiego do określonych uprawnień i obowiązków w stosunku do dziecka. Powierzenie władzy rodzicielskiej tylko jednemu z nich, a nawet jej ograniczenie wobec jednego z rodziców, musi być podyktowane wyjątkowymi okolicznościami, związanymi z zagrożeniem dobra dziecka. (M. Michalak P. Jaros, Prawo dziecka do obojga rodziców, Dziecko krzywdzone. Teoria, badania, praktyka Vol. 13 Nr 3 (2014), s. 43)

Piecza i opieka naprzemienna bez zgody matki dziecka Poznań

Kierując się przewidzianą przez ustawodawcę hierarchią preferencji, należy wskazać, że zgodne z dobrem dziecka jest przede wszystkim wychowywanie ich przez oboje rodziców w pełnym, a nie ograniczonym tego słowa zakresie. Sam fakt występowania różnych punktów widzenia na określone sprawy, a co za tym idzie polemik między rodzicami, dotyczących ukierunkowania sprawami dzieci, podejmowania decyzji w ich przedmiocie, nie jest ani niczym złym, ani nietypowym, ani nawet niepożądanym. Jest normalnym elementem konieczności osiągnięcia konsensusu między rodzicami. Taki konsensus muszą również osiągnąć rodzice trwający w związku partnerskim, czy małżeństwie. To normalne, że dwie osoby mogą mieć inne spojrzenie na określone kwestie, stąd konieczność porozumienia i też kompromisów. Wnioskodawczyni dąży do maksymalnego ograniczenia roli ojca, argumentując: „ja wiem, dlaczego się rozwiodłam”. Natomiast w ocenie Sądu wnioskodawczyni nie rozumie, że respektowanie jej decyzji w przedmiocie zakończenia związku małżeńskiego nie oznacza akceptacji tego, by z ojcem rozwiodły się również dzieci.

Kształt władzy rodzicielskiej w kontekście relacji obowiązków i uprawnień rodziców względem ich dziecka w polskim prawie rodzinnym został trafnie ukazany w uchwale pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z dnia 9 czerwca 1976 r. (Uchwała pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z 9 czerwca 1976 r.; III CZP 46/75, OSNC 1976, Nr 9, poz. 184). Sąd Najwyższy stwierdził wówczas, że władza rodzicielska według kodeksu rodzinnego i opiekuńczego to przede wszystkim zespół obowiązków rodziców względem dziecka. Natomiast uprawnienia rodziców w stosunku do dziecka są niejako wtórnym składnikiem tej władzy.

Piecza naprzemienna przy takich uwarunkowaniach powinna być rozważana w pierwszej kolejności. Wskazówki co do decyzji sądu zawarte zostały również w „Zasadach europejskiego prawa rodzinnego dotyczących władzy rodzicielskiej” („Principles of European Family Law Regarding Parental Responsibilities”) opracowanych przez Komisję Europejskiego Prawa Rodzinnego. Zgodnie z zasadą 3.20 odpowiednia władza podejmując decyzję co do naprzemiennego przebywania dziecka, powinna wziąć pod uwagę: wiek i zdanie dziecka, zdolność i gotowość rodziców do współpracy ze sobą w sprawach dziecka oraz ich sytuację osobistą, odległość między miejscami pobytu rodziców oraz szkołą dziecka.

Nie można przyjąć, że warunkiem sine qua non do wprowadzenia opieki naprzemiennej jest zgoda na nią obojga rodziców. Po pierwsze, jest to w sposób ewidentny niezgodne z założeniami legislatora. Po drugie, jest to nieprawidłowe również z punktu widzenia dobra dziecka. Sąd musi zważyć, że sprzeciw jednej ze stron może być warunkowany nie wolą czy dobrem dziecka, ale innymi względami, w tym względami ambicjonalnymi lub finansowymi. Zważyć należy, że oczekiwanie od strony gospodarującej alimentami na dzieci oraz środkami świadczenia wychowawczego, że zgodzi się na opiekę naprzemienną ze świadomością, że w przyszłości może te świadczenia w całości lub części utracić, jest nierealne.

W literaturze przyjmuje się, że „W sytuacji, gdy miejsce pobytu dziecka określane jest stale, przy jednym z rodziców ale jednocześnie orzekane są szerokie kontakty z drugim z rodziców (z możliwością zabierania dziecka np. na weekendy do swojego miejsca zamieszkania, czy też spędzania z nim wakacji), w rzeczywistości dochodzi do podzielenia w czasie wykonywania pieczy nad dzieckiem. Możliwość realizacji kontaktów z dzieckiem poza kontrolą drugiego z rodziców zawsze wiąże się z czasowym sprawowaniem pieczy nad dzieckiem. Trudno uznać, że spędzanie przez dziecko 60 % czasu pod pieczą jednego z rodziców i 40 % pod pieczą drugiego jeszcze jest zgodne z dobrem dziecka, ale już pozostawanie pod pieczą obojga rodziców po 50 % czasu absolutnie i w każdym przypadku jest z dobrem dziecka sprzeczne. (Maciej Domański, Orzekanie o pieczy naprzemiennej w wyrokach rozwodowych, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, Warszawa 2015, s. 14).

Przyjęcie, że opieka naprzemienna jest w określonych uwarunkowaniach systemem mniej konfliktogennym wykonywania wyżej zdefiniowanej odpowiedzialności rodzicielskiej, nie jest wcale nietypowe. W literaturze zachodniej (E. Kruk, Child, Custody, Access and Parental Responsibility. The Search for a Just and Equitable Standard, The University of British Columbia, December 2008) wskazuje się, że opieka naprzemienna pozwala na zachowanie relacji dziecka z obojgiem rodziców. Stwierdzono, że dłuższe przebywanie na przemian u obojga rodziców sprzyja zmniejszaniu się liczby sytuacji konfliktowych, bo nie dochodzi do eskalacji konfliktu i walki o dziecko. Żaden z rodziców nie ma wtedy poczucia całkowitej utraty dziecka, a niższy poziom konfliktu przekłada się na korzyść dla dziecka. Dzieci zazwyczaj wykazują równe przywiązanie do ojca i matki. Kształtuje się ono dalej poprzez wspólne uczestnictwo dziecka i rodzica w codziennych zajęciach, jak nocowanie, zawożenie i odbieranie ze szkoły oraz zajęcia dodatkowe. Sytuacja, w której jeden z rodziców zabiega o możliwość spędzania większej ilości czasu z dzieckiem, podczas gdy drugi stara się ograniczać te kontakty, nie sprzyja negocjacjom, wypracowywaniu porozumień rodzicielskich. Opieka naprzemienna zmniejsza koncentrowanie się rodziców po rozwodzie na wyliczaniu czasu wizyt danego rodzica z dzieckiem z zegarkiem w ręku i zmniejsza liczbę sporów sądowych z tym związanych. W ocenie Sądu szczególnie ten ostatni aspekt ma wagę kluczową między stronami w niniejszym procesie. W chwili obecnej spierały się one nie o kierunek wychowania małoletnich i opiekę nad nimi, a o realizację kontaktów.

Podsumowując, mając na względzie konieczność upodmiotowienia małoletnich, uwzględnienia ich rozsądnych życzeń oraz zabezpieczenia ich potrzeb (art. 3 ust. 1 Konwencji o Prawach Dziecka przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych w dniu 20 listopada 1989 r. oraz 72 ust. 1 Konstytucji RP) uznano, że opieka naprzemienna będzie najkorzystniejszym rozwiązaniem w przypadku wspólnego wykonywania władzy rodzicielskiej. Wnioski główne stron oraz wniosek ewentualny uczestnika o zmianę uregulowania kontaktów oddalono.

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię

W ocenie Sądu, oddalić należało wniosek wnioskodawczyni oraz wniosek główny uczestnika postępowania o powierzenie jednej ze stron władzy rodzicielskiej nad dziećmi z ograniczeniem władzy drugiej do określonych uprawnień względem dzieci. Za takim rozwiązaniem nie przemawia dobro żadnego z dzieci. Co najwyższej, można by rozważać, czy przemawia za tymi diametralnie rozbieżnymi stanowiskami stron dobro samych rodziców, choć i to jest w gruncie rzeczy wątpliwe. Matka małoletnich od początku postępowania tkwiła w błędnym przekonaniu, że w określonej sytuacji faktycznej ograniczenie możności współdecydowania ojca w sprawach dzieci prowadzić będzie do większego jej komfortu w ich wychowywaniu. Jest to ewidentne nieporozumienie i przejaw krótkowzroczności myślenia, względnie kierowania się partykularnymi, wąsko pojętymi interesami wnioskodawczyni. W toku procesu wnioskodawczyni zmodyfikowała wniosek i zwężyła w drodze modyfikacji wniosku sferę, w której ojciec miałby współdecydować w sprawach dotyczących małoletnich. Odbierając wszelkie uwagi jako „czepianie się”, wnioskodawczyni początkowo proponowała, by konsultować z uczestnikiem istotne sprawy dotyczące edukacji, wychowania i zdrowia. Niemniej przykłady ewentualnych polemik stron dotyczyły właśnie tych kwestii i rozróżnienia między kwestiami istotnymi a błahymi. Trudno więc przyjąć, by tak sformułowany wniosek był celowy, skoro strona wnioskująca utrzymuje (czego Sąd nie podziela), że właśnie w tych sferach nie sposób się z ojcem porozumieć.

W związku z powyższym strona wnioskująca zawęziła wnioskowane pole do współdecydowania jedynie do kwestii zdrowotnych odnośnie operacji, zabiegów ratujących życie lub zdrowie dziecka, możliwości korzystania z pomocy lekarza pierwszego kontaktu, gdy dzieci przebywają u ojca, np. wakacje, ferie, edukacji w zakresie wyboru szkoły ponadpodstawowej lub wyższej, kierunku czy miejsca studiów, zajęć pozalekcyjnych w czasie, gdy dzieci przebywają u ojca. W ocenie Sądu uwzględnienie tego typu wniosku prowadziłoby do sprowadzenia roli ojca jako ozdobnika w życiu dzieci. Pewną swobodę uczestnik miałby zachowaną w sferze realizacji swojego czasu kontaktów, to znaczy w czasie mu oddanym do dyspozycji mógłby przykładowo zabrać dzieci do pediatry, albo iść z nimi na zajęcia pozalekcyjne. Niemniej tak sformułowany wniosek nie zapewniałby nawet minimalnej symetrii, a mianowicie np. ojciec musiałby konsultować z matką to, na jakie zajęcia w czasie jego kontaktów uczęszczają dzieci, ale matka mogłaby zapisać w pozostałym czasie dzieci na zajęcia według swojej oceny, bez głosu ojca. Decydowanie o zdrowiu miałoby się zgodnie z tak ujętym wnioskiem sprowadzić jedynie do współdecydowania o operacjach lub zabiegach ratujących życie. Ojciec nie mógłby współuczestniczyć nawet w wyborze pediatry, co najwyżej mógłby skorzystać z pediatry wybranego przez matkę. Pozostawienie uczestnikowi możności formułowania zdania jedynie co do szkoły ponadpodstawowej i wyższej, kierunku i miejsca studiów jest elementem w rzeczy samej absurdalnym. Należy mieć na względzie, że reforma systemu oświaty z roku 2017 r. zniosła gimnazja i wprowadziła ośmioletnią szkołę podstawową. Z zasad doświadczenia życiowego Sądu wynika, że decyzja, czy pójść do liceum, technikum, czy do szkoły branżowej podejmowana jest przez nastoletnich małoletnich zgodnie z własnymi predyspozycjami i preferencjami, a głos rodziców ma w tej mierze rangę drugorzędną. Natomiast współdecydowanie w sprawach dotyczących edukacji wyższej jest pewnym kuriozum. Miałoby ono zastosowanie jedynie, gdyby dzieci stron prowadziły edukację w trybie przyspieszonym, indywidualnym. Nawet małoletni T., który rozpoczął edukację w wieku sześciu lat ukończy edukację podstawową i średnią w wieku najszybciej lat osiemnastu. Tym samym w świetle art. 92 KRO (dziecko pozostaje aż do pełnoletniości pod władzą rodzicielską) zastanawia, jak uczestnik miałby wykonywać władzę rodzicielską względem osoby dorosłej. W ocenie Sądu dowodzi to, że wniosek wnioskodawczyni po jego sprecyzowaniu jest całkowicie nieprzemyślany. Stanowi bardziej pewien manewr procesowy niż realną propozycję.

Piecza i opieka naprzemienna bez zgody matki dziecka Poznań

W ocenie Sądu w toku postępowania obie strony zarzucały sobie wzajemnie nielojalność rodzicielską. Impulsem do wystąpienia z wnioskiem było wystąpienie przez ojca o zatwierdzenie ugody sądowej w przedmiocie kontaktów, podczas gdy zdaniem wnioskodawczyni uczestnik nie wykonał jej postanowień (odebrał dowody osobiste małoletnich sam). Matka zarzucała ojcu krytykancki styl bycia oraz kierowanie uwag również do drobnych aspektów w sferze życia codziennego.

Ojciec kierował do wnioskodawczyni zarzut, że wcześniej bez jego wiedzy opuściła wspólnie zajmowane mieszkanie i zmieniła centrum życiowe dzieci. W następstwie powyższego uczestnik musiał zmienić swoje plany osobiste i wyprowadzić się do miejsca zamieszkania w bezpośredniej bliskości dzieci. Matka pomawiała go o stosowanie narkotyków, co wymagało od niego przeprowadzenia testów toksykologicznych. Wskazywał również, że wnioskodawczyni utrudniała przekazywanie dzieci przy kontaktach, nie zachęcała młodszej córki do spotkań, zaś gdy dzieci chciały zostać u ojca dłużej na spotkaniach, nie zezwalała na to. W ocenie uczestnika matka dążyła do podejmowania wszystkich istotnych decyzji o dzieciach samodzielnie, nie zostawiając mu pola do współdziałania i aktywnego uczestniczenia w decydowaniu o dzieciach.

Zdaniem Sądu nie jest wykluczone, że utrudnieniem w komunikacji między stronami był fakt, że jako metodę wybrały one komunikację sms-ową, która pozwala na kierowanie komunikatów, ale nie pośredniczy dobrze w przekazywaniu emocji lub może je zniekształcać. Często informacja, która ma treść neutralną przyjmowana jest przez odbiorcę jako nacechowana negatywnym ładunkiem uczuciowym, oceniająca, zawierająca krytyczny podtekst. Przedstawiona przez uczestnika komunikacja sms-owa (k. 162-166), mimo że wyselekcjonowana, dowodziła, że strony potrafiły z zaangażowaniem opowiadać ważne i mniej ważne rzeczy z życia dzieci w atmosferze wzajemnego szacunku. Strony nie schodziły z tematu dzieci i nie poruszały kwestii relacji partnerskich.

Natomiast niepokój Sądu budził fakt trzech sytuacji, w których to rodzice zamiast współpracy wybrali metodę faktów dokonanych. Po stronie matki w szczególności będzie to jednostronność w podejmowaniu decyzji o miejscu zamieszkania dzieci, co automatycznie rzutowało na kwestie edukacyjne i opiekę medyczną (szkoła podstawowa i opieka pediatryczna w miejscu zamieszkania). Po stronie ojca zwracało uwagę Sądu nieuwzględnienie zdania matki przy zapisaniu dzieci na karate i incydent korzystania z porad lekarskich i psychologa oraz podawania dzieciom cyklu antybiotykoterapii bez poinformowania matki.

Zważyć jednakże należy, że owe sytuacje miały miejsce częściowo przed rozwodem, a najpóźniej w roku 2015 r. Siłą rzeczy, w toku procesu strony wyliczały te sytuacje, dążąc do korzystnego rozstrzygnięcia procesowego i powierzenia władzy rodzicielskiej danemu rodzicowi. Jednakże konflikt między stronami nie narastał, a przeciwnie. Sporne punkty w zakresie ważnych sfer życia dzieci udało się na chwilę obecną rozwiązać. I tak jeżeli chodzi o kwestie zdrowotne wnioskodawczyni zdobyła się na kompromis, zezwalając na wybór pediatry uczestnikowi pod pewnymi warunkami. Uczestnik natomiast poczynił ustępstwa, jeżeli chodzi o kwestie edukacji szkolnej (problemy pierwsza klasa czy oddział zerowy w przypadku córki, kwestie religia/etyka, zmiana godzin zajęć karate tak by nie uszczuplały czasu wnioskodawczyni z dziećmi). Na przedostatnim terminie rozprawy strony zgodnie podały, że sporów bieżących co do dzieci nie ma. Strony porozumiewają się w minimalnie koniecznym zakresie, ale też zostawiają sobie swobodę w zakresie kształtowania czasu spędzonego z dziećmi przez drugiego rodzica. Dowiodły tego chociaż brak uwag co do kwestii wakacji. W latach poprzednich rodzice uzgadniali między sobą wyjazdy wakacyjne, teraz nie było takiej potrzeby. Każdy rodzic realizował w sposób dowolny przyznany mu czas. Na ostatnim terminie rozprawy jako sporna omawiana była kwestia przekładania kontaktów.

Rodzice w toku postępowania i przed nim wielokrotnie dowiedli, że potrafili zasiąść do wspólnego stołu celem poczynienia ustaleń dotyczących małoletnich. Prowadzone były między nimi mediacje, choć z różnym skutkiem rodzice później realizowali ich postanowienia. W szczególności zarzut niewierności ustaleniom stawiała wnioskodawczyni ojcu dzieci.

W sytuacji, gdy Sąd powierza obojgu rodziców wykonywanie władzy rodzicielskiej zobligowany jest określić, jak obowiązki z niej wynikające miałyby być wykonywane. Dopiero gdy to nie jest możliwe, wchodzi w grę ograniczenie jednego z rodziców w jej wykonywaniu. W ocenie Sądu najkorzystniejsza dla realizacji prawidłowych stosunków między stronami jest opieka naprzemienna. Sąd podzielił silnie wyrażane prośby samych małoletnich. Rodzice małoletnich są osobami odpowiedzialnymi, dojrzałymi, wykształconymi, niezwykle zaangażowanymi emocjonalnie w sprawy swoich dzieci. Małoletni są dziećmi dopilnowanymi, grzecznymi, zadbanymi, są silnie związane z obojgiem i w ich rozumieniu i tak mają dwa domy. Potencjał rodzicielski stron jest porównywalnie dobry zarówno w wymiarze predyspozycji osobowościowych jak i kompetencji opiekuńczo- wychowawczych. Posiadają dobre zdolności do nawiązania i utrzymywania bliskich relacji uczuciowych z dziećmi, stawiania im wymagań zgodnie z ich możliwościami psychospołecznymi oraz rozpoznawania jego autonomicznych potrzeb. Posiadają dobry wgląd w emocje, przeżycia, oczekiwania dzieci. W sposób prawidłowy zaspokajają codzienne potrzeby zdrowotne, poznawcze małoletnich, są wobec nich troskliwi, czuli, wrażliwi, okazujący swe przywiązanie oraz zainteresowanie. Ich postawy rodzicielskie nie budzą poważniejszych zastrzeżeń.

Piecza i opieka naprzemienna bez zgody matki dziecka Poznań

Wnioskodawczyni opowiada się przeciwko pieczy naprzemiennej, uzasadniając, iż dzieci powinny mieć jedno centrum życia. W sytuacji tak silnego związku dzieci z obojgiem rodziców, jak również nawet dotychczasowych szerokich kontaktów, które dzieci uznają za niewystarczające, należy uznać, że dzieci już na tym etapie nie uważają, że mają jedno centrum życia. Dzielą swój czas między dwa domy i jak opisują „swoje” miejsce, to odwołują się zarówno do domu matki, jak i mieszkania ojca. W obydwu miejscach mają swoje pokoje, swoje zabawki, swoje rzeczy osobiste, podręczniki zabierają ze sobą zależnie, gdzie spędzają czas. Dzieci nie wartościują, że w jednym domu czują się lepiej, bardziej u siebie niż w innym. Biegły T. K. stwierdził, że posiadanie dwóch domów samo w sobie nie stoi na przeszkodzie prawidłowemu rozwojowi psychologicznemu dzieci, gdyż mają one znaczną zdolność adaptacji. Tym samym po stronie samych małoletnich trudno szukać przeszkód w tym, by wprowadzić opiekę naprzemienną. Biegły wskazał, że ewentualne relacje między rodzicami mogą rzutować na tę formę i system pieczy. To wymaga szczegółowej analizy.

W ocenie Sądu w trakcie procesu stworzone zostały warunki umożliwiające rozważanie tego typu rozwiązania. Ostatni etap procesu znamienny był postawą ustępliwości uczestnika (czego nie należy mylić z nieposiadaniem własnego zdania). Z uznaniem Sądu spotkała się również zmiana postawy wnioskodawczyni, która obdarzyła uczestnika większym zaufaniem, mimo że jej wnioski procesowe się nie zmieniły. Niewątpliwie należy jak tylko możliwe rezygnować z rozpatrywania relacji między samymi stronami i stronami a dziećmi z płaszczyzny rywalizacji i analizy, kto wygra. Nie jest właściwe rozpatrywanie, czemu muszę gdzieś ustąpić. W postępowaniu naczelnym paradygmatem jest dobro małoletnich. Przy takim rozumieniu opieka naprzemienna sama w sobie nie jest ani wygraną ani przegraną żadnej ze stron. Natomiast okres zabezpieczenia i ustanowienie jej na krótki okres tytułem próby pozwoliło ustalić, że wprowadzone rozwiązanie długofalowo zda egzamin.

Kwestie dotyczące bagatelnych aspektów nadmienianych przez strony (fryzjer, obcinanie paznokci) zostały wyjaśnione i żadna ze stron nie ma jakichkolwiek wątpliwości co do autonomii decyzji drugiego rodzica w tej mierze. Stworzyła się również istotna płaszczyzna porozumienia w odniesieniu do kwestii zdrowotnych oraz edukacji szkolnej i pozaszkolnej. Uczestnik ustąpił wnioskodawczyni również co do kwestii światopoglądowych, religijnych. Przy tak znacznej poprawie relacji na tych polach błędne w założeniu i w konsekwencji mylne we wnioskach jest przyjęcie przez biegłych T. K. i K. K., że piecza naprzemienna nie może być wprowadzona, bo między stronami jest konflikt. Stosując zasadę aktualności orzekania, Sąd uznał, że twierdzenia o konflikcie są wyolbrzymione. „Spory” są podsycane na potrzeby procesu poprzez przywoływanie jednostkowych zdarzeń z przeszłości.

Biegli nie analizowali, dlaczego i na jakiej podstawie deklarowany konflikt występuje. Natomiast dla Sądu było niezwykle charakterystyczne, że spór między stronami niemalże zakończył się poza jedną sferą, a mianowicie sferą przekładania kontaktów ojca z dziećmi. W tym miejscu trzeba poczynić uwagę, że regulacja kontaktów w ich obecnym kształcie wydawała się nikomu nie odpowiadać- ani wnioskodawczyni, ani uczestnikowi, ani co najważniejsze- dzieciom.

Biegli wychodzili z założenia dotyczącego niemożności wprowadzenia w życie pieczy naprzemiennej w sytuacji braku pełnego porozumienia między rodzicami. Sąd zgadza się, że współpraca rodzicielska jest kluczowa dla prawidłowego funkcjonowania pieczy naprzemiennej i musi ona osiągnąć odpowiedni poziom, by w ogóle tego typu rozwiązane rozważać. Niemniej z doświadczenia życiowego wynika, że osiągnięcie sytuacji, w której dwoje rodziców zawsze mówi jednym głosem we wszystkich sprawach, jest iluzją i to w trwałych związkach.

W ocenie Sądu obydwie strony zachowywały się na pewnym etapie relacji konfliktogennie. Wnioskodawczyni kierowała się swego rodzaju nadwrażliwością, traktując każdą uwagę ojca dziecka jako krytykę skierowaną względem niej, nawet jak uwaga miała wydźwięk neutralny albo zachowanie uczestnika było nakierowane na pogłębienie więzi z dziećmi. Uczestnik natomiast dał kilka dowodów nielojalności rodzicielskiej względem wnioskodawczyni. Po zostawieniu sobie większego marginesu swobody, znacząco polepszyła się komunikacja między stronami. Na dalszym etapie kształtowania współpracy rodzicielskiej szczególną rolę w tym zakresie będzie miał uczestnik, który nie może pozwolić sobie na jakiekolwiek samowolne decyzje bez wiedzy i konsultacji matki dzieci. Jego deklaracje zmiany powinny znaleźć oparcie w faktach. Niemniej istotna jest rola wnioskodawczyni, która relacje z ojcem swoich dzieci nie może postrzegać na zasadach rywalizacji, kto wygra, kto ustępuje, a na sprostaniu oczekiwaniom dzieci i temu, by kształtowały pozytywny obraz obojga rodziców oraz mogły z nimi na równych prawach pogłębiać więź.

Wprowadzenie tytułem próby w miesiącu październiku systemu opieki naprzemiennej dowiodło, że jest to najkorzystniejszą formą wykonywania władzy rodzicielskiej w sytuacji istniejących relacji rodziców z małoletnimi. Po pierwsze, między stronami było mniej konfliktów niż później w okresie listopada i grudnia. Po drugie, ogromne zadowolenie z takiego obrotu spraw okazywały małoletnie. Po trzecie, żadne z małoletnich nie przejawiało jakichkolwiek oporów przed przejściem pod pieczę drugiego z rodziców, natomiast wcześniej. Czasem opierała się przeciw pójściu na spotkanie z ojcem, co prowadziło do zaognienia relacji między stronami (zarzuty wpływania na dziecko, wzywanie interwencji policji). Aktualnie małoletnia wyrażała radość z tymczasowo wprowadzonych rozwiązań. Małoletni T. „od zawsze” był gorącym orędownikiem opieki naprzemiennej.

Piecza i opieka naprzemienna bez zgody matki dziecka Poznań

Wydanie postanowienia zabezpieczającego miało służyć weryfikacji, czy ziszczą się obawy pogorszenia relacji między stronami. Dzieci funkcjonowały bowiem w dotychczasowych realiach i przyzwyczaiły się do nich. Natomiast po wydaniu orzeczenia, okazało się, że płynnie i radośnie zaadaptowały się do nowych warunków. Codzienna praktyka stosowania opieki naprzemiennej mogła być rozczarowująca dla dzieci. Tymczasem dzieci wysłuchiwane nie uznawały, że przeszkadzały im dojazdy do szkoły, przedszkola, na pewno się nie zniechęciły, a raczej przekonały bardziej do pomysłu. Ponadto osiągnięcie stanu harmonijnej współpracy między rodzicami mogło być stanem przejściowym i kruchym. Tymczasem współpraca stron zaczęła kruszeć nie w październiku, a między listopadem a grudniem, gdy powróciły sms-owe polemiki o kontakty.

Preferencje dzieci miały istotne znaczenie dla decyzji Sądu opiekuńczego. Małoletnie swoje stanowiska szczegółowo wy artykułowały i uargumentowały. Jednolite stanowisko rodzeństwa też jest bardzo znamienne i zadaje kłam twierdzeniom o faworyzowaniu jednego z małoletnich przez oboje rodziców. Małoletnie nie powtarzały żadnych formułek, nie recytowały odpowiedzi, ich relacja była szczera, nieudawana. Biegły wskazał, że brak było podstaw do stwierdzenia jakiejkolwiek manipulacji. Zresztą, gdyby o jakimkolwiek namawianiu, przy wpływie hipotetycznie miała być mowa, to lepszą sposobność ku nastawieniu małoletnich miała matka (przez listopad i połowę grudnia.

Małoletni rozmawiali dojrzale jak na swój wiek. T. P. wskazał, że „Cały październik mieszkałem tydzień u mamy i tydzień u taty. Nie było dla mnie różnicy. Było lepiej, bo nie musieliśmy w kółko jeździć od jednego do drugiego rodzica. Nudne było jeżdżenie na chwilę. Teraz jeździmy znów na chwilę i to mi się mniej podoba. Tracimy dużo czasu na jazdę”. Mówił również: „Wolę tydzień w tydzień, na 100 %”; „Gdyby któreś z nas było chore, pogodzilibyśmy to”. E. P. wskazywała: „W październiku mieszkaliśmy trochę u mamy, a trochę u taty. (…) Ucieszyłam się, że tak będzie. Ucieszyło mnie to. Fajnie jest, że tak jeździmy na pół. Do tej pory byliśmy z tatą na dłuższe okresy jedynie w wakacje. (…) Rodzice czasem się kłócą. Tak wcześniej się kłócili. Nie wiem, kiedy, ale wcześniej. Zanim zamieszkaliśmy u mamy i taty. Teraz rodzice się nie kłócą. Rozmawiają ze sobą. (…) Lepsze jest tydzień w tydzień, bo jesteśmy więcej czasu u mamy i więcej czasu u taty. (…) Chcę by tak zostało, jak było.”

Obecny przy wysłuchaniu biegły wskazał, że dzieci były bardzo zadowolone, że ich marzenia się spełniły, że okres zabezpieczenia był dla nich bardzo pozytywnym czasem. Wskazał również, że z punktu widzenia wiedzy psychologicznej dla rozwoju psychofizycznego nie ma różnicy, czy dzieci funkcjonują na jeden czy dwa domy. Natomiast mogą pojawić się w takim systemie problemy „natury życiowej”. Jednocześni biegły wyraził zastrzeżenia, że niesprzyjająca jest sytuacja między rodzicami do rozważenia opieki naprzemiennej. Sąd do tego argumentu szczegółowo odniósł się wyżej. Zdaniem Sądu, relacje stron w październiku były lepsze niż w okresie późniejszym. Ich porozumienie było dostatecznie harmonijne, by przywozić i odwozić dzieci, umawiać wizyty lekarskie, być w kontakcie ze sobą i nauczycielami w związku z kwestiami edukacyjnymi, współpracować co do kontynuowania uczestniczenia dzieci w zajęciach pozalekcyjnych i przedkomunijnych. Przy takich ustaleniach w ocenie Sądu konflikt między stronami jest demonizowany.

Okres zabezpieczenia był dla Sądu bardzo ważny. Udzielenie zabezpieczenia i zmiana sposobu regulowania pieczy nad krótki czas była optymalna dla Sądu, aby dokonać oceny funkcjonowania proponowanego przez uczestnika rozwiązania polegającego na wprowadzeniu opieki naprzemiennej, w szczególności w zakresie skutków wychowawczych. Spotkał się on z pozytywnym odzewem ze strony małoletnich, którzy się w takim systemie odnaleźli, jak również poziom antagonizmów między stronami się zmniejszył, a nie zwiększył. Aktualnie Sąd nie widzi powodu, dla którego nie można tego typu formy wykonywania władzy rodzicielskiej wprowadzić na stałe.

Zdaniem Sądu obydwie strony miały możliwość wykazania, że ich deklaracje nie są gołosłowne. Po pierwsze uczestnik zaręczał, że będzie kierował się w swoim postępowaniu względem wnioskodawczyni „pełną transparentnością” i będzie szanował jej decyzje odnośnie do małoletnich w czasie spędzonym pod pieczą matki. Okres zabezpieczenia zweryfikował, że uczestnik nie podejmował jednostronnie decyzji o dzieciach, stąd uznano, że jego krytycyzm w stosunku do pewnych wcześniejszych sytuacji, które swoim zachowaniem niepotrzebnie wywołał, jest rzeczywisty.

Powtarzające się okresy opieki naprzemiennej ustalono z rotacją cotygodniową, gdyż jest to korzystne z punktu widzenia wieku małoletnich. Z systemu rotacji wyłączono okresy świąteczne. Sąd miał na względzie relację wnioskodawczyni, która wskazywała, że do tej pory święta podlegały każdorazowym uzgodnieniom, mimo że były uregulowane orzeczeniami sądowymi. Prawdą jest, że żadne postanowienie regulujące kontakty w święta nie było wykonywane, strony zgodnie odstępowały od sądownie uregulowanych rozwiązań na rzecz ich własnych propozycji, które były dla nich później punktem odniesienia w kolejnych latach. Ponieważ jednak w ubiegłym roku doszło do wymiany wiadomości tekstowych, o której godzinie małoletni mieliby być odebrany, co z uwagi na ilość tychże wiadomości zostało ujemnie ocenione przez wnioskodawczynię, w ocenie Sądu ściśle określenie styczności obu rodziców w święta jest właściwszym rozwiązaniem. Obok szczególnego okresu świątecznego z systemu rotacyjnego wyłączony został również czas ferii i wakacji.

W orzeczeniu wskazano również, że wyżej wymienione okresy opieki mogą być okazjonalnie modyfikowane, skracane lub wydłużane w razie zajścia szczególnych okoliczności, niezawinionych przez strony, jednakże za obopólną zgodą. Wówczas dzieci bądź jedno dziecko przebywają pod pieczą drugiego rodzica. Powyższe oznacza, że sytuacje odstępstw od modelu naprzemiennego możliwe są w przypadkach ekstraordynaryjnych. Zasadniczo każdy z rodziców powinien zapewnić sobie możliwość sprawowania opieki w czasie oddanym mu do dyspozycji. O ile w przypadku wnioskodawczyni nie jest to problemem, gdyż czynną pomoc w wychowywaniu i pieczy nad dziećmi świadczą jej rodzice, i tyle uczestnik musi podjąć dalej idące zabiegi organizacyjne i logistyczne celem zabezpieczenia pieczy nad dziećmi. Wnioskodawczyni wyrażała obawy, że uczestnik będzie jej zostawiał dzieci pod pieczą i nie będzie uwzględniał jej planów osobistych bądź zawodowych. Podkreślała, że „nie jest satelitą mojego męża”. Na chwilę obecną obawy te dotyczą sytuacji prognozowanych, hipotetycznych, a więc są nieuzasadnione. Niemniej jeżeli rzeczywiście będzie dochodziło do sytuacji, w której uczestnik nie będzie realizował w pełni przyznanego mu czasu z dziećmi, będzie zachodziła konieczność weryfikacji możliwości stosowania przyjętego modelu wykonywania władzy rodzicielskiej. Nie jest bowiem prawidłowe, gdy jeden z rodziców jest od drugiego uzależniony. Uczestnik deklarował pełną świadomość tej sytuacji i przesłuchiwany stwierdził, że dołoży wszelkich starań do zapewnienia ciągłej pieczy nad dziećmi. Gdy jednak nie będzie to możliwe, może poprosić o pomoc swoją matkę lub zatrudnić opiekunkę do dziecka. Zdaniem Sądu, uczestnik ma predyspozycje organizacyjne, które pozwolą mu sprostać tym deklaracjom. Uczestnik był w stanie w październiku pogodzić opiekę nad dziećmi z pracą i edukacją. Uczestnik w październiku celem zapewnienia dzieciom opieki pracował do 14.00, potem odbierał dzieci ze szkoły i każdego dnia zawoził je na zajęcia pozalekcyjne. Uczestnik przyznał, że było to dla niego wyzwaniem, niemniej i tak uważa, że jest to najlepszy model wykonywania władzy rodzicielskiej i do niego dąży. Należy podkreślić, że uczestnik nie był przygotowany na wydanie postanowienia zabezpieczającego, które nastąpiło z urzędu, co zawsze niesie ze sobą pewien element zaskoczenia. Nie był też przygotowany do zorganizowania w tak krótkim czasie ewentualnej pomocy, piecza nad dziećmi spoczywała tylko i wyłącznie na nim, a mimo tego dzieci objęte były prawidłową opieką. Nie dochodziło do, jak to określa wnioskodawczyni, podrzucania dzieci.

Zdaniem Sądu, w sytuacji stwierdzenia przez lekarza choroby dziecka stwierdzonej orzeczeniem lekarskim wymagającej rekonwalescencji w warunkach domowych i zwolnienia z zajęć szkolnych i przedszkolnych, dziecko pozostaje pod pieczą rodzica, który sprawował opiekę, trakcie której choroba została zdiagnozowana, do czasu zakończenia stwierdzonego orzeczeniem lekarskim okresu rekonwalescencji. Wobec negatywnych doświadczeń przy przekładaniu kontaktów, które prowadziły do chaosu organizacyjnego i wzrostu nieporozumień, zdaniem Sądu, nie powinno przekładać się styczności z rodzicem na kolejne okresy. System opieki w równoważnych okresach należało więc usztywnić, aby nie pozostawiać stronom sfery luzu interpretacyjnego. Ty samym stwierdzenie choroby i okres jej leczenia nie powoduje przesunięcia następnych okresów opieki na kolejne tygodnie, okresy te pozostają wyznaczone zgodnie z punktem 4a niezależnie od okresu choroby. W czasie tym drugi rodzic może odwiedzać dziecko w miejscu zamieszkania po porozumieniu z rodzicem sprawującym pieczę.

W myśl art. 107 § 2 KRO w braku porozumienia, o którym mowa w § 1, Sąd, uwzględniając prawo dziecka do wychowania przez oboje rodziców, rozstrzyga o sposobie wspólnego wykonywania władzy rodzicielskiej i utrzymywaniu kontaktów z dzieckiem. Realizując powyższy obowiązek, Sąd ustalił, że każde z rodziców będzie samodzielnie podejmowało decyzje w sprawach bieżących w okresach, w jakich dzieci będą przebywały pod jego opieką, za wyjątkiem spraw związanych z wyborem szkoły, uczestnictwem w zajęciach dodatkowych poza zwykłym obowiązkiem szkolnym, leczeniem, w tym korzystaniem przez dzieci z prywatnych wizyt lekarskich, uzyskaniem przez małoletnich dokumentów tożsamości i wyjazdem poza granice kraju, w których to sprawach rodzice będą decydować wspólnie.

Zdaniem Sądu, spory rodziców małoletnich odnośnie do ich spraw są ani nie większe, ani nie bardziej poważne niż w przypadku innych rodziców. Jest całkowicie normalnym i zwyczajnym, że matka i ojciec mogą mieć różne spojrzenie na pewne kwestie dotyczące wychowania, leczenia, opieki i sam fakt występowania różnych stanowisk nie świadczy o tym, że drugi z rodziców źle dziecku życzy, czy utrudnia wykonywanie obowiązków rodzicielskich drugiemu rodzicowi. W kluczowych kwestiach dotyczących dzieci strony osiągały kompromis. Mając powyższe na uwadze, Sąd nie uznał za celowe ograniczenia władzy rodzicielskiej stron poprzez zobowiązanie ich do podjęcia terapii psychologicznej, jak było to sugerowane w opinii (…) w S.. Uczestnik uczęszcza na spotkania terapeutyczne również bez zobowiązania Sądu. Wnioskodawczyni wyraziła sprzeciw co do objęcia jej terapią rodzinną i indywidualną, wskazując na brak potrzeby i czasu na wywiązanie się z obowiązku uczestnictwa na zajęciach. Uprzednio zrezygnowała z terapii, która miała doprowadzić do wzrostu umiejętności komunikacji między byłymi małżonkami. Zdaniem Sądu, przy dostatecznej współpracy między rodzicami, na ten moment zobowiązywanie ich do podjęcia terapii rodzicielskich, która w przypadku wnioskodawczyni byłaby dodatkowo niedobrowolna, jest bezcelowe.

Choć opieka naprzemienna nie odnosi się do kontaktów, a do władzy rodzicielskiej stwierdzić należy, że w sposób oczywisty sfery te są powiązane i określenie przez Sąd sposobu wykonywania władzy rodzicielskiej w formie opieki naprzemiennej musi spowodować uchylenie postanowienia regulującego kontakty, o czym postanowiono w punkcie ósmym. Postanowienie Sądu Rejonowego – III Wydział Rodzinny i Nieletnich z dnia 2 stycznia 2018 r. III Nsm 37/16

W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości, pozostajemy do Państwa dyspozycji, prosimy przejść do zakładki kontakt.

Z wyrazami szacunku.

Adwokat Mateusz Ziębaczewski

Mateusz Ziębaczewski to doświadczony adwokat i specjalista od prawa rodzinnego. Swoją wiedzą i umiejętnościami służy klientom, pomagając im w najbardziej skomplikowanych sprawach rodzinnych. Gdy nie pisze artykułów na blogu, reprezentuje swoich klientów w sądzie, dążąc do osiągnięcia najlepszych dla nich rozwiązań.

email telefon LinkedIn

Zobacz pozostałe wpisy autora

Kancelaria Prawa Rodzinnego w Poznaniu